Na początek jak zwykle trochę historii.
Za datę tego święta przyjęto dzień przypadający w Europie w ostatnią sobotę listopada, a w USA w piątek po Święcie Dziękczynienia. Ustanowiono go jako wyraz protestu przeciwko zbędnym zakupom i nadmiernej konsumpcji dóbr w krajach rozwiniętych.
Obchodzi się go w bardzo prosty sposób - powstrzymując się od dokonywania jakichkolwiek zakupów. Zamiast tego proponuje się uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych, spędzanie czasu z rodziną, aktywny wypoczynek - mające służyć umacnianiu więzi społecznych.
Buy Nothing Day został ustanowiony na początku lat 90. (prawdopodobnie w 1992 r.) w Stanach Zjednoczonych. Jest jednym z przejawów częstych ostatnimi czasy działań alterglobalistycznych.
W Polsce po raz pierwszy Dzień bez Zakupów odbył się w 2003, obchodzono go w kilku miastach Polski.
Dziś ( w dobie pandemii ) Dzień Bez Zakupów nabiera zupełnie innego znaczenia, nie mamy teraz możliwości biegania po sklepach, obowiązujące zakazy ułatwiają sprawę. Może więc warto zastanowić się czy rzeczywiście musimy nabywać kolejną nie zawsze potrzebną rzecz. To co czasami wydaje nam się niezbędne wcale niezbędnym nie jest. Może zamiast nowych rzeczy wykorzystywać to co już posiadamy, zastosować taki domowy survival ;), podjąć wyzwanie :). A tak poważniej - czasami pomyśleć, że każdy nowy modny ciuch to bardzo często czyjaś ciężka, słabo opłacana praca (Bangladesz, Indie), telefon komórkowy - praca w warunkach zagrożenia zdrowia i degradacja środowiska (Kongo), kilogramy niespożytego jedzenia wyrzucane potem na śmietnik - głód w Afryce i wielu państwach Azji (Kongo, Somalia, Nigeria, Etiopia, Kenia, Jemen,). Konsumpcjonizm to słowo klucz. Warto zastanowić się nad rzeczywistymi potrzebami i zaspokajaniem ich w stopniu wystarczającym a nie ponadwymiarowym.
Tekst: D.WB.
Grafika ze strony: plus.echodnia.eu